piątek, 20 marca 2015

Andrzej Edward Koźmian

Herbu Nałęcz(ur.4 grudnia 1804 r.Piotrowicach w lubelskim zm.10 listopada 1864 r.Dobrzechów w Galicji)literat,poeta,publicysta i działacz polityczny.Kolekcjoner i bibliofil.Syn Kajetana Koźmiana i Anny z Mossakowskich herbu Jastrzębiec,ojciec Stanisława.Wcześnie osierocony przez matkę(1806 r.)był początkowo wychowywany we Wronowie przez zaprzyjaźnione z rodziną córki byłego podkomorzego króla Stanisława Augusta Poniatowskiego,Elżbietę i Ludwikę Golczówny.Od 1808 r.wychowywał się w Błudowie na Wołyniu,w majątku ciotki Marianny z Mossakowskich(siostry matki),z którą w 1809 r.ożenił się jego ojciec.Jesienią tego roku przeniósł się do Lublina,a następnie do Warszawy,gdzie jego ojciec otrzymał stanowisko w administracji Królestwa Polskiego.Zdobył staranne wykształcenie(studia na Uniwersytecie Warszawskim)oraz obycie wśród najwyższych sfer ówczesnego społeczeństwa polskiego.W 1834 r.ożenił się z Teofilą Skrzyńską herbu Zaremba.Wcześnie stracił żonę(1851 r.)Po śmierci ojca(1856 r.)zmuszony został sprzedać rodzinne Piotrowice i przenieść się do majątku posagowego po żonie,do Dobrzechowa.Zabawił tam rok,po czym pozostawiając zarząd majątku synowi Stanisławowi zdecydował się wyjechać z kraju.Po drodze blisko 2 lata zabawił w Wielkopolsce,w Luboni dobrach przyjaciela rodziny,generała Franciszka Morawskiego.Z myślą o prowadzeniu badań nad dziejami Polski zgromadził wielki i cenny księgozbiór(głównie o charakterze historyczno-literackim),liczący kilka tysięcy pozycji od XV do XIX w.Znajdując się w trudnej sytuacji materialnej w 1852 r.większą część biblioteki(3300 ksiąg i 71 rękopisów)sprzedał za sumę 25 tys.rubli Aleksandrowi Branickiemu.Kolekcja ta stała się zaczątkiem wielkiej biblioteki Branickich,gromadzonej na zamku w Suchej.Od 1858 r.przebywał w Paryżu,gdzie związał się z Hotelem Lambert.Rzecznik reform agrarnych.W czasie powstania styczniowego w l.1863–64 pełnił rolę pośrednika między Rządem Narodowym a rządem francuskim.Pozostawił wiersze,"Wspomnienia","Listy 1829–1834".

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz